Kilka dni minęło w spokoju. Mil spotkała się jeszcze kilka razy z Syriuszem. Spędzali miło czas na spacerach i rozmowach. Czasem grali w szachy. Dziewczyna w ostatnich dniach często się uśmiechała, jednak radość nie sięgała oczu. Były na swój sposób smutne, przygaszone. Zniknęły wesołe ogniki, stały się jeszcze ciemniejsze. Syriusz był przy niej, czuwał, pocieszał. Wszystko zaczęło się kilka dni po Walentynkach.
Była to sobota, wolne od lekcji. Mil, Syriusz i James do południa mieli trening Quidditcha, a potem wolne. Dziewczyna cieszyła się - w końcu będzie miała kilka wolnych chwil dla Moniki. Po treningu poszła wziąć prysznic i wróciła do PW. Przed kominkiem siedziała jej siostra i odrabiała prace domowe. Starsza dziewczyna usiadła przy mniejszej i zajrzała jej przez ramię.
- Zaklęcia pisze się przez ę, a nie przez en - zwróciła uwagę siostrze.
- Co? A, już poprawiam - dziewczynka uśmiechnęła się.
Do PW zeszły Alexis i Lily. Miny miały wściekłe. Podeszły do dziewczyn.
- Miley Kasandro Nadows. Proszę za mną, albo własnoręcznie cię uduszę - wycedziła Alexis.
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i poszła za przyjaciółkami. Weszły do ich dormitorium.
- O co chodzi? - spytała.
- Ty się jeszcze pytasz o co chodzi?! Ogłupiałaś?! Upadłaś na głowę?! Wypiłaś jakiś eliksir?! Zamieniłaś się na mózgi z Blackiem?! - wydarła się na nią Alexis.
- Nadal nie wiem o co chodzi.
- Nie udawaj głupiej - warknęła Lily.
- No przepraszam bardzo, jeśli czegoś nie wiem, to raczej to nie moja wina.
- Ty głupia idiotko! Zobacz! ZOBACZ! - podsunęły jej pod nos list zaadresowany do niej. Pieczęć była złamana.
- Czytałyście moje listy?! Moją korespondencję?! Przepraszam bardzo, nie muszę się tłumaczyć! - dziewczyna zabrała list i szybko go przeczytała - I wy myślicie, że to prawda?
- Owszem - odpowiedziały zgodnie.
- No i świetnie. Ja nie mam zamiaru się wam tłumaczyć. Przyjdźcie jak zmądrzejecie - dziewczyna wróciła do siostry. Po chwili zdała sobie sprawę, że wszyscy będący w PW słyszeli kłótnię.
- Co się stało? - zapytała Monica.
- A nic. Nieważne. Nie martw się. Ja pójdę się przejść - uśmiechnęła się słabo i wyszła na korytarz.
Po raz kolejny sięgnęła po list.
Droga Mil!
Dużo czasu minęło, od kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Słowo daję, bez ciebie jest tutaj tak nudno. Nie ma z kim gadać i w ogóle. Strasznie tęsknię za tobą. W ferie powinienem być w Anglii. Spotkamy się? Oczywiście, jeśli będziesz miała czas wolny. Wszyscy bardzo tęsknimy i w ogóle. Zawsze miałaś najlepsze pomysły. Ostatnio słyszałem, jak nauczyciele narzekają, że nie mają kogo karać. Chyba nie zrobiłaś się grzeczna? Nadal grasz w Quidditcha? A co tam u Alexandry? Ma chłopaka? A ty masz? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. W sumie my tak mało wiemy o tobie. No, ale twoje nazwisko mówi wszystko. Chyba nie używasz tego durnego "Nadows"? Głupio by było.
Całuję mocno
Cornel.
Mil westchnęła. Pamiętała Cornela aż za bardzo. Od zawsze trzymał się z nią. W pewnym sensie był jej przyjacielem. Ona wiedziała o nim wszystko, a on o niej tak mało. Dziewczyna nie chciała być poznana. Jej prawdziwe nazwisko... wszyscy "lubili" ją tylko dlatego, że bali się jej nazwiska. Dlatego teraz, razem z matką i rodzeństwem, używała nazwiska Nadows. Chciała, by inni lubili i szanowali ją za to, kim jest, a nie za to, jakie ma nazwisko.
- Hej! Mil! Mil! - Syriusz biegł w jej stronę z małą sówką w ręce.
- O co chodzi? - spytała lekko przestraszona.
- List do ciebie - chłopak podał jej sówkę.
Szybko odwiązała list od nóżki i przeczytała:
- Hej! Mil! Mil! - Syriusz biegł w jej stronę z małą sówką w ręce.
- O co chodzi? - spytała lekko przestraszona.
- List do ciebie - chłopak podał jej sówkę.
Szybko odwiązała list od nóżki i przeczytała:
Mil!
Mama jest w Mungu. Nie mów nic Monice, niech się nie martwi. Spotkaj się ze mną za 10 minut pod gabinetem Dumbledore'a. Weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy, resztę najwyżej ci wyślą sową. Pospiesz się.
Anthony
- O cholera... - wyszeptała tylko.
- Co się stało? - zapytał chłopak.
- Mama jest w Mungu. Muszę lecieć!
Dziewczyna zatrzymała się przed wejściem do pokoju Gryfonów.
- Miecz Gryffindora - powiedziała hasło.
Obraz odchylił się i Mil weszła do PW. Moniki już nie było - musiała iść spać. Szybko podeszła do Alexis i Lily siedzących w kącie.
- Wiem, że jesteście na mnie złe, ale posłuchajcie... - zaczęła.
- Niby dlaczego? - prychnęła Alexis.
- Mama jest w Mungu, zaopiekujcie się Moniką. Nie mówcie jej nic, wymyślcie coś, proszę. Nie wiem, ile mnie nie będzie, ale przysyłajcie mi codziennie notatki, proszę - zrobiła prosząco - zmartwioną minę.
- No dobra, dobra. Leć - powiedziały, trochę udobruchane.
Mil wpadła do dormitorium, wzięła torbę i szybko wpakowała do niej kilka książek, kosmetyczkę i notatki. Równie prędko wyszła z niego i wpadła wprost na Syriusza.
- Uważaj na siebie - powiedział.
- Zawsze uważam - szepnęła i, w odruchu rozpaczy, przytuliła się do niego mocno.
Chwilę później już jej nie było. Na łeb, na szyję leciała przed gabinet Dumbledore'a. Tam już czekał na nią Anthony.
- Jesteś już. Chodź, Dumbledore ma dla nas świstoklik - powiedział chłopak.
Weszli do gabinetu, tam przywitał ich dyrektor Hogwartu.
- Przeniesiecie się prosto do Munga. Uważajcie na siebie. Ciebie, panno Nadows, zwolniłem ze wszystkich lekcji pod pretekstem chwilowego wyjazdu do Francji, w celach naukowych. Oczywiście to jest wersja dla uczniów. Nauczyciele wiedzą o wszystkim.
- Dziękuję, panie profesorze.
- Dobrze - podał im starą gazetę - Macie jeszcze trzy, dwa, jeden...
Oboje dotknęli palcem świstokilik. Poczuli szarpnięcie w okolicy pępka i chwilę potem znaleźli się w recepcji św. Munga.
Rozdział bardzo zaskakujący, ogólnie nadal nie wiem o co chodziło z tym listem od Cornela. Czemu dziewczyny tak się wściekły? No nic, może wyjaśni się w następnym rozdziale. Dobra, psuję wszystko moimi wypocinami, więc kończę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;**
Dziewczyny wściekły się tak dlatego, że Cornel napisał o jej nazwisku... 'Chyba nie używasz tego durnego "Nadows"? Głupio by było.' Dziewczyny nie znają jej prawdziwego nazwiska i czują się oszukane...
UsuńAh, rozumiem. Dzięki że mi wyjaśniłaś :D
UsuńOhoho, ciekawie się robi! I tak jestem obrażona ;P
OdpowiedzUsuńAle nie było jakiś wybitnych błędów, więc mogę Ci wybaczyć :P
Fajnie poprowadziłaś akcję, podoba mi się! :*
Ten rozdział jest naprawdę fajny ;3 Ciekawe, co się stało mamie Mil...
OdpowiedzUsuńSuper, Super, suuuuuuper. Nie wiem już co pisać. Ciekawe co z mamą Mil. Jak będzie z nią i Syrim.. :)
OdpowiedzUsuń