wtorek, 31 grudnia 2013

XXXIV SUMy

Wesołego Sylwestra! Taka mała niespodzianka ode mnie. :) Rozdział dedykuję Ksenii - ona wie za co. <3
~Łapa

Syriusz spędził ostatnie tygodnie na przygotowaniu się do SUMów. Remus ich ponaglał, a Blackowi w sumie nie zależało. Uczyli się z Jamesem tylko dlatego, że Lupin ich poganiał. Trudno się mówi, pomyślał Łapa, patrząc na notatki z Transmutacji. Została tylko Transmutacja i Obrona Przed Czarną Magią.
O 9 wszyscy uczniowie piątego roku stali przed Wielką Salą. Część teoretyczna, a potem praktyczna. Huncwoci stali i rozmawiali cicho.
- Potem możemy pójść do Hogsmeade. Albo zostać we Wrzeszczącej Chacie - stwierdził Syriusz.
- Tylko, żeby nie było jak ostatnio, że Peter się rozchorował i nie chciał eliksiru pieprzowego - James spojrzał bardzo wymownie na Glizdogona.
- Bo jest niedobry - mruknął w odpowiedzi chłopak.
- Dobra, dobra. Następnym razem siłą ci go wpakujemy - stwierdził Syriusz, wzruszając ramionami.
- To byłoby nieetyczne - odpowiedział James.
- Od kiedy ty taki etyczny się stałeś, hęęę? - wtrącił Peter.
- Od zawsze, drogi Glizdogonie, od zawsze.
Syriusz otwierał już usta, by rzucić jakąś ripostę, gdy drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się. Cała brać hogwarcka z roku piątego wsypała się do środka. Przywitał ich Dumbledore.
- Moi mili studenci! Już kończycie egzaminy, jeszcze trochę, a będziecie mieć je już za sobą! A teraz przystępujemy do egzaminu teoretycznego z Transmutacji! Nauczyciele pozsadzają was i przystąpimy do sprawdzania waszej wiedzy. Przypominamy, że każda próba ściągania będzie karana. To samo tyczy się piór samosprawdzających czy różnych eliksirów wspomagających myślenie - dyrektor skończył mówić akurat wtedy, gdy każdy już zajął swoje miejsce.
Syriusz rozejrzał się po sali. James kilka stolików dalej, Remus na drugim końcu. Petera nie widział. Gdy już mniej więcej wiedział, gdzie siedzą jego przyjaciele, zerknął na osoby siedzące przy jednym stoliku. Jeden Krukon, dwóch Puchonów i dziewczyna z dormitorium Mil. Chłopak nie pamiętał jak się nazywała.
- Macie półtorej godziny. Pióra w dłoń - zakomunikowała McGonagall, przekręcając wielką klepsydrę.
Pytania nie były trudne. Chłopak skupił się na pisaniu. Tu i tam musiał się zastanowić, ale ogólnie było chyba całkiem nieźle. Skończył dwie minuty przed czasem. Zdążył.
- Koniec pisania! - stwierdziła McGonagall - Za godzinę zacznie się egzamin praktyczny. Wtedy wyjaśnimy szczegóły.
Uczniowie wysypali się na korytarz.
- Co robimy? - zapytał Remus.
- Chodźmy na błonia - stwierdził James.
Jak postanowili, tak zrobili. Po chwili leżeli w cieniu drzew. Słońce grzało przyjemnie. Znaczna większość uczniów tutaj była. Wyznaczona godzina upłynęła im szybko. Znów zebrali się przed Wielką Salą.
Na egzamin byli wzywani czwórkami. Jakimś cudem Syriusz znalazł się w grupie z Jamesem, Lily i Mil. Bywa i tak.
Zrobił wszystko, co mu kazano i chyba wyszło mu nawet nieźle. Tylko żółw, który został transmutowany z dzbanka, miał zamiast skorupy porcelanę. Trudno. Biedny zwierzak. Ale udało się, chyba zaliczył.
Jeszcze tylko OPCM. Po obiedzie.
Na czas posiłku stoły wróciły na miejsce. Huncwoci rozmawiali między sobą o egzaminie.
- Mój żółw zamiast skorupy miał porcelanę - pożalił się kolegom Syriusz.
- Mnie wyszedł całkiem zgrabnie - odpowiedział Remus.
- Ale ty w ogóle jesteś dziwny - zawyrokował Black.
Po obiedzie wszyscy znów stali przed Wielką Salą. Egzaminatorzy szybko powtórzyli zasady i test się zaczął. Syriusz uśmiechnął się lekko, kiedy zobaczył pytanie o wilkołaka. Takie banalne, szczególnie, że co miesiąc włóczył się po mieście z nim.
Kilkadziesiąt minut później uczniowie wyszli z sali, ciesząc się z zakończenia egzaminów.
Siedzieli w czwórkę na błoniach. James bawił się zniczem, Syriusz leżał leniwie. Peter wgapiał się w Pottera, a Remus czytał jakąś książkę. Chłopcy rozmawiali o wszystkim i o niczym.
- James, schowaj tego znicza, bo Peter zaraz dostanie ślinotoku - stwierdził Syriusz.
- Patrzcie kto idzie! SMARKERUS! - krzyknął Potter - POKAŻMY WSZYSTKIM BRUDNE GACIE SMARKA!
Kilka dziewczyn zachichotało.
- LEVICORPUS! - wrzasnął James, celując w Severusa.
Dalej wszystko potoczyło się szybko. Lily próbująca ratować sytuację, Snape nazywający ją "szlamą" i jego brudne gacie. Syriusz zauważył gdzieś niedaleko Mil. Obejmowała Lily. Nie zwrócił na to jednak większej uwagi, ciesząc się z żartu przyjaciela. Nie wiedział, że tym samym sympatia dziewczyny w stosunku do niego znacznie spadła.