Kolejna notka. Chciałabym z żalem poinformować, iż gdyż ponieważ że Rogacz (Kornelia) ma teraz egzaminy, karę na komputer. Jeszcze za chwilę wyjeżdża do Rzymu, także będę sama dodawać notki na podstawie rozmów z Rogasiem. Życzymy jej udanego wyjazdu! ~Łapa
- A teraz Pieśń Tiary Przydziału! – wszyscy zaczęli klaskać. Tiara odchrząknęła i zaczęła swoją opowieść:
Lat temu tysiące,
i więcej może,
nikt nie pamięta,
więc trudno mi orzec.
Spotkało się wtedy,
czterech czarodziejów,
i taki poddali pomysł,
żeby nauczać wielu.
Wspólnymi siłami szkołę stworzyli
i szczęśliwie w niej razem żyli.
Mądra Ravenclaw
dar wiedzy ceniła
i tylko inteligentnych
u siebie uczyła.
Przebiegły Slytherin
zajmował się sprytnymi
i zawyrokował, że jego uczniowie
będą najlepsi z tej dziedziny.
Wielki Gryffindor
cenił prawo i porządek.
Postanowił, że jego podopieczni
będą dzielni i waleczni.
I w końcu skromna Hufflepuff
nie gardząca śmiechem i radością
przyjmie wszystkich, którzy
w swym sercu miłość goszczą.
Żadne jednak nie chciało
pomagać sobie nawzajem
i w piekło zamieniło się to,
Co niegdyś było rajem.
tak powstał spór wielki,
szkołę podzielono na cztery okręty.
Więc teraz ja wam powiem,
którym statkiem popłyniecie,
rozwiniecie żagle,
gdzie się odnajdziecie.
Dowiecie się ode mnie,
co jest wam pisane,
jestem waszą drogą,
którą pójdziecie w nieznane.
Więc wkładajcie mnie na głowy,
czeka was przygoda wielka,
odkrywajcie nowe lądy,
bo magiczny świat już czeka!
i więcej może,
nikt nie pamięta,
więc trudno mi orzec.
Spotkało się wtedy,
czterech czarodziejów,
i taki poddali pomysł,
żeby nauczać wielu.
Wspólnymi siłami szkołę stworzyli
i szczęśliwie w niej razem żyli.
Mądra Ravenclaw
dar wiedzy ceniła
i tylko inteligentnych
u siebie uczyła.
Przebiegły Slytherin
zajmował się sprytnymi
i zawyrokował, że jego uczniowie
będą najlepsi z tej dziedziny.
Wielki Gryffindor
cenił prawo i porządek.
Postanowił, że jego podopieczni
będą dzielni i waleczni.
I w końcu skromna Hufflepuff
nie gardząca śmiechem i radością
przyjmie wszystkich, którzy
w swym sercu miłość goszczą.
Żadne jednak nie chciało
pomagać sobie nawzajem
i w piekło zamieniło się to,
Co niegdyś było rajem.
tak powstał spór wielki,
szkołę podzielono na cztery okręty.
Więc teraz ja wam powiem,
którym statkiem popłyniecie,
rozwiniecie żagle,
gdzie się odnajdziecie.
Dowiecie się ode mnie,
co jest wam pisane,
jestem waszą drogą,
którą pójdziecie w nieznane.
Więc wkładajcie mnie na głowy,
czeka was przygoda wielka,
odkrywajcie nowe lądy,
bo magiczny świat już czeka!
Niektórzy zaczęli trząść się z podekscytowania. James zaczął się wiercić, myśląc, że nie ustoi w miejscu. W końcu kobieta powiedziała wyraźnie : Annies, Don. Chudy, wysoki chłopak podbiegł do Tiary.
- RAVENCLAW! - krzyknął kapelusz, a czarodzieje z domu Roweny zaczęli klaskać.
Kiedy doszło do litery B, Syriusz zaczął trochę się niecierpliwić. W końcu usłyszał zbawienne "Black, Syriusz" i ruszył w stronę Tiary. Założył ją na głowę, usiadł i czekał lekko znudzony.
"Ciekawy umysł... - usłyszał w głowie - całą twoją rodzinę do Slytherinu wysłałam, ale ty... ty się tam nie nadajesz. A więc - GRYFFINDOR - Tiara wykrzyknęła na cały głos. Syriusz wstał, zdjął Tiarę, i kiedy ruszył w stronę oklaskujących go Gryfonów, wyszczerzył zęby do Rogacza.
- Evans, Lily! - zawołała profesor. Wszyscy przyglądali się jak Lily podchodziła na drżących nogach do kulawego stołka i siada na nim. Profesor McGonagall opuściła jej na głowę Tiarę Przydziału, a ta, zaledwie dotknęła kasztanowych włosów, wrzasnęła:
- Gryffindor!
James dosłyszał cichy jęk Snape’a. Lily zdjęła Tiarę, oddała ją profesor McGonagall i ruszyła w stronę stołu witających ją radosnymi okrzykami Gryfonów, ale gdy szła, zerknęła przez ramię na Snape’a
i uśmiechnęła się smutno. Syriusz odsunął się nieco na ławce, by zrobić Lily miejsce. Spojrzała na niego i chyba go poznała, bo skrzyżowała ręce na piersiach i stanowczo się od niego odwróciła.
Syriusz coraz bardziej się niecierpliwił. Co zrobi jak James dostanie się do np. Slytherinu? Nawet jeśli James trafi do domu węża, Syriusz nadal będzie jego najlepszym kumplem. James wykrzywił usta, wymuszając uśmiech. Ale co z tego, że Syriusz tam trafił jeśli on tam nie trafi? Szybko odsunął od siebie tę myśl, kiedy usłyszał głośne
- SLYTHERIN! - gdy kapelusz wsunęła blada dziewczyna. Trwało to nieskończenie długo. Wreszcie doszło do litery „L”. Remus już szykował się do spokojnego pójścia do Tiary.
- Lupin, Remus. - mruknęła kobieta, a zaraz po jej głosie usłyszano -GRYFFINDOR!
Lupin skłonił się prawie że niewidocznie i oblał się rumieńcem kiedy zaczęto go oklaskiwać i klepać po plecach. A James dalej stał w rządku a serce zaczęło mu bić gdzieś w okolicy jabłka Adama.
Ceremonia trwała coraz szybciej. Było już „O”.
Olivers, Juny - Huffelpuff.
Onders, Mark - Ravenclaw.
Doszło do litery P!
- Petegrew, Peter... - James nastrożył uszy. - GRYFFINDOR! - krzyknęła stara Tiara, a Peter niemalże się rozpłakał ze szczęścia. Gryfoni uśmiechali się do niego, a Syriusz i Lupin poklepali go z godnością po ramieniu.
- Potter, James. - Pani profesor podniosła głowę, widząc, że nikt nie wychodzi z rzędu. Rogacz po chwili zorientował się, że chodzi o niego. Miejsce, które dzieliło go od Tiary Przydziału wydawało się setką kilometrów. Jednak szedł przed siebie śmiało. Nałożył sobie sam Tiarę, a ona zaczęła szeptać w jego głowie.
- Dość odwagi, chłopcze. Wydaję się, że gdzieś w głębi serca masz samą lojalność, więc mógł byś trafić do Huffelpuffu. Ale dzielność i śmiałość tobą kieruję więc...GRYFFINFOR! - James wyskoczył ze stołka i uśmiechał się do kogo popadnie. Słowa Tiary o Huffelpuffie wydawały by się teraz mu nie znane, odległe. Słyszał oklaski i wołanie, prawie jak na koncercie. Wcisnął się między Syriusza
i Lupina, a cały stres odbiegł od niego, tak szybko jak przyszedł. Ceremonia trwała dalej. W końcu (cała czwórka myślała, że to wieczność) skończyła się. Kiedy na stole pojawiły się przysmaki, wszyscy jak na komendę rzucili się na jedzenie.
- Więc cała nasza czwórka jest w Gryffindorze? Lepiej nie mogło się składać! Mamy jakieś pierwsze plany? - Zapytał James z nutką satysfakcji.
- Co powiecie na mapę Hogwartu? - spytał Łapa
- RAVENCLAW! - krzyknął kapelusz, a czarodzieje z domu Roweny zaczęli klaskać.
Kiedy doszło do litery B, Syriusz zaczął trochę się niecierpliwić. W końcu usłyszał zbawienne "Black, Syriusz" i ruszył w stronę Tiary. Założył ją na głowę, usiadł i czekał lekko znudzony.
"Ciekawy umysł... - usłyszał w głowie - całą twoją rodzinę do Slytherinu wysłałam, ale ty... ty się tam nie nadajesz. A więc - GRYFFINDOR - Tiara wykrzyknęła na cały głos. Syriusz wstał, zdjął Tiarę, i kiedy ruszył w stronę oklaskujących go Gryfonów, wyszczerzył zęby do Rogacza.
- Evans, Lily! - zawołała profesor. Wszyscy przyglądali się jak Lily podchodziła na drżących nogach do kulawego stołka i siada na nim. Profesor McGonagall opuściła jej na głowę Tiarę Przydziału, a ta, zaledwie dotknęła kasztanowych włosów, wrzasnęła:
- Gryffindor!
James dosłyszał cichy jęk Snape’a. Lily zdjęła Tiarę, oddała ją profesor McGonagall i ruszyła w stronę stołu witających ją radosnymi okrzykami Gryfonów, ale gdy szła, zerknęła przez ramię na Snape’a
i uśmiechnęła się smutno. Syriusz odsunął się nieco na ławce, by zrobić Lily miejsce. Spojrzała na niego i chyba go poznała, bo skrzyżowała ręce na piersiach i stanowczo się od niego odwróciła.
Syriusz coraz bardziej się niecierpliwił. Co zrobi jak James dostanie się do np. Slytherinu? Nawet jeśli James trafi do domu węża, Syriusz nadal będzie jego najlepszym kumplem. James wykrzywił usta, wymuszając uśmiech. Ale co z tego, że Syriusz tam trafił jeśli on tam nie trafi? Szybko odsunął od siebie tę myśl, kiedy usłyszał głośne
- SLYTHERIN! - gdy kapelusz wsunęła blada dziewczyna. Trwało to nieskończenie długo. Wreszcie doszło do litery „L”. Remus już szykował się do spokojnego pójścia do Tiary.
- Lupin, Remus. - mruknęła kobieta, a zaraz po jej głosie usłyszano -GRYFFINDOR!
Lupin skłonił się prawie że niewidocznie i oblał się rumieńcem kiedy zaczęto go oklaskiwać i klepać po plecach. A James dalej stał w rządku a serce zaczęło mu bić gdzieś w okolicy jabłka Adama.
Ceremonia trwała coraz szybciej. Było już „O”.
Olivers, Juny - Huffelpuff.
Onders, Mark - Ravenclaw.
Doszło do litery P!
- Petegrew, Peter... - James nastrożył uszy. - GRYFFINDOR! - krzyknęła stara Tiara, a Peter niemalże się rozpłakał ze szczęścia. Gryfoni uśmiechali się do niego, a Syriusz i Lupin poklepali go z godnością po ramieniu.
- Potter, James. - Pani profesor podniosła głowę, widząc, że nikt nie wychodzi z rzędu. Rogacz po chwili zorientował się, że chodzi o niego. Miejsce, które dzieliło go od Tiary Przydziału wydawało się setką kilometrów. Jednak szedł przed siebie śmiało. Nałożył sobie sam Tiarę, a ona zaczęła szeptać w jego głowie.
- Dość odwagi, chłopcze. Wydaję się, że gdzieś w głębi serca masz samą lojalność, więc mógł byś trafić do Huffelpuffu. Ale dzielność i śmiałość tobą kieruję więc...GRYFFINFOR! - James wyskoczył ze stołka i uśmiechał się do kogo popadnie. Słowa Tiary o Huffelpuffie wydawały by się teraz mu nie znane, odległe. Słyszał oklaski i wołanie, prawie jak na koncercie. Wcisnął się między Syriusza
i Lupina, a cały stres odbiegł od niego, tak szybko jak przyszedł. Ceremonia trwała dalej. W końcu (cała czwórka myślała, że to wieczność) skończyła się. Kiedy na stole pojawiły się przysmaki, wszyscy jak na komendę rzucili się na jedzenie.
- Więc cała nasza czwórka jest w Gryffindorze? Lepiej nie mogło się składać! Mamy jakieś pierwsze plany? - Zapytał James z nutką satysfakcji.
- Co powiecie na mapę Hogwartu? - spytał Łapa
- Co masz na myśli? Przecież nie znamy wszystkich miejsc w tym ogromnym zamczysku! - Oburzył się Remus.
- No a na co mamy 7 lat? - odparował Syriusz.
- Ja na pewno nie będę pałętał się po każdym zaułku tej szkoły. - Lunatyk skrzyżował ręce na piersi.
- Chyba, że będziesz musiał.-odrzekł James.
- Co masz na myśli? - wtrącił Syriusz.
- Chyba, że będziesz musiał.-odrzekł James.
- Co masz na myśli? - wtrącił Syriusz.
- Nie domyślasz się? - James odsunął się nieco od Lupina i szepnął do Syriusza. - Myślałem o tym, że i tak będzie z nami chodził, żeby nas ostrzegać itd. albo trzeba go jakoś zmusić. Co ty na to?
- Psoty, figle i szlabany? - spojrzał na Remusa - No to może być prawdopodobne. Wygląda jak taka mamusia co chodzi i cały czas ostrzega dziecko, żeby nie robiło tego czy tamtego. Ale nie mów mu tego.
James mimo wolnie zachichotał i wrócił na swoje miejsce.-Ale się nażarłem. Teraz tylko wystarczy nam czekać na przydzielenie pokoi czy coś - Westchnął Rogacz i poklepał się po brzuchu.
- Mam nadzieję, że będziemy w jednym pokoju. - westchnął Syriusz - Co powiesz na małe rozpoznanie terenu dzisiaj w nocy? Pod pelerynką - dodał szeptem tak, by Remus tego nie dosłyszał
- Jasne! A jakie jest zaklęcie na światło, wiesz może? Moi rodzice się tym na razie nie chwalili...
James mimo wolnie zachichotał i wrócił na swoje miejsce.-Ale się nażarłem. Teraz tylko wystarczy nam czekać na przydzielenie pokoi czy coś - Westchnął Rogacz i poklepał się po brzuchu.
- Mam nadzieję, że będziemy w jednym pokoju. - westchnął Syriusz - Co powiesz na małe rozpoznanie terenu dzisiaj w nocy? Pod pelerynką - dodał szeptem tak, by Remus tego nie dosłyszał
- Jasne! A jakie jest zaklęcie na światło, wiesz może? Moi rodzice się tym na razie nie chwalili...
- Remuuuuuuuuuuuuus. Jakie jest zaklęcie dające światło? - spytał Łapa
- A co ja jestem? Kujon? - kiedy James i Syriusz zgodnie pokiwali głową dodał – Lumos.
-Dopiero będziemy się uczyć. A spytam z ciekawości: na co wam? - Remus zmarszczył czoło. Zaczął się trochę obawiać odpowiedzi, ale jak juz zapytał to musi jej oczekiwać.
- A co ja jestem? Kujon? - kiedy James i Syriusz zgodnie pokiwali głową dodał – Lumos.
-Dopiero będziemy się uczyć. A spytam z ciekawości: na co wam? - Remus zmarszczył czoło. Zaczął się trochę obawiać odpowiedzi, ale jak juz zapytał to musi jej oczekiwać.
- Z ciekawości – powiedział Łapa.
- Chcemy się do edukować – wtrącił Rogacz.
- Chcemy się do edukować – wtrącił Rogacz.
-Jasne. Cicho na chwilę bo widząc po tym, że nikt nic nie mówi, a dyrektor patrzy się wyłącznie na nas chyba chce coś powiedzieć - poinformował ich szeptem na co profesor Dumbledore się łagodnie uśmiechnął. Syriusz i James zaśmiali się, ale w końcu zamilkli. Dyrektor wyprostował się i zaczął przemawiać. Jego głos był wyjątkowo spokojny i jakby przenikliwy.
- Nie chcę was niecierpliwić, bo pewnie jesteście zmęczeni więc tylko kilka informacji. Już od jutra o ósmej macie znaleźć się w tej sali na śniadaniu, a później już zaczną się lekcje. Powinniście dostać plan więc się nie martwcie. Macie jakieś pytania?
Syriusz podniósł rękę.
- Nie chcę was niecierpliwić, bo pewnie jesteście zmęczeni więc tylko kilka informacji. Już od jutra o ósmej macie znaleźć się w tej sali na śniadaniu, a później już zaczną się lekcje. Powinniście dostać plan więc się nie martwcie. Macie jakieś pytania?
Syriusz podniósł rękę.
- Słucham, Syriuszu? - wykonał gest, który informował żeby zaczął mówić.
- Od której obowiązuje cisza nocna? - na te słowa pozostała trójka parsknęła śmiechem. Syriusz kopnął pod stołem Jamesa, który siedział najbliżej.
- Od kiedy zdołacie się zebrać do łóżek, mówiąc ogólnie. Ale wolałbym żebyście byli w swoich dormitoriach już około 22. – odpowiedział. – Coś jeszcze?
- Od kiedy zdołacie się zebrać do łóżek, mówiąc ogólnie. Ale wolałbym żebyście byli w swoich dormitoriach już około 22. – odpowiedział. – Coś jeszcze?
Syriusz wyglądał na niezadowolonego.
- Czyżbyś chciał, panie Black, żeby się to zmieniło? - Zapytał z rozbawieniem dyrektor. - Obawiam się, że jest to doskonała pora, by na następny dzień nie spać na lekcjach. Jak widzę nie macie więcej pytań. Więc teraz tylko mogę wam powiedzieć, żebyście poszli za opiekunami i prefektami domów
i życzyć dobrej nocy. - powiedziawszy to siadł z powrotem na krześle i czekał aż uczniowie się rozejdą. Syriusz szedł za całą resztą pierwszoroczniaków.
- Czyżbyś chciał, panie Black, żeby się to zmieniło? - Zapytał z rozbawieniem dyrektor. - Obawiam się, że jest to doskonała pora, by na następny dzień nie spać na lekcjach. Jak widzę nie macie więcej pytań. Więc teraz tylko mogę wam powiedzieć, żebyście poszli za opiekunami i prefektami domów
i życzyć dobrej nocy. - powiedziawszy to siadł z powrotem na krześle i czekał aż uczniowie się rozejdą. Syriusz szedł za całą resztą pierwszoroczniaków.
- Przecież i tak się wymkniemy, Łapo! Po co niby bym miał pelerynę niewidkę? Żeby chodzić w niej na lekcje? - Mruknął z sarkazmem James, ale najwyraźniej Lupin go usłyszał, bo spiorunował go wzrokiem.
Kolejna notka już niedługo. ;)
Kolejna notka już niedługo. ;)
Bardzo fajne ;) Czakam na następnego posta ^^
OdpowiedzUsuńja też.jesteście boskie :D Rogacz ma też boskie o Igrzyskach <3 Czekam na kolejne notki-tu i tu :D
OdpowiedzUsuńŚwietne. Podoba mi się jak przedstawilyscie Lupina bardzo ^^
OdpowiedzUsuń