Środa nadeszła bardzo szybko. Kiedy Lily i Severus zeszli na
śniadanie, Mil czytała Proroka Codziennego.
- Cześć – rzuciła wesoło, podnosząc na chwilę wzrok znad
gazety.
- Co Ty taka uhahana? – spytała Lily.
- A czemu by nie? Ładna pogoda, słoneczko świeci, nikogo nie
zabili, idziemy na zakupy, także czemu ma mi nie być wesoło? Siadajcie,
jedzcie.
Śniadanie trwało w milczeniu. Tylko od czasu do czasu ciszę
przerywał szelest przewracanej strony. W końcu trójka przyjaciół zebrała się i
ruszyli w stronę osiedlowego sklepu.
- Spóźniliście się! – krzyknął James radosnym głosem.
- Niby jak, Potter? Naucz się patrzeć na zegarek. Jest
dopiero 9.55. Jesteśmy przed czasem, nieuku jeden! – krzykną z satysfakcją w
głosie Severus.
- Słuchaj, Smarku. To, że zasłaniasz się swoją siostrzyczką,
nie oznacza, że masz mnie obra…
Nie dokończył, ponieważ Mil z prędkością i siłą godną
najlepszym sportowcom uderzyła go w policzek.
- Jesteś żałosny, Potter. Ty i ta twoja banda. Do widzenia.
Chodźcie, sami zrobimy zakupy – po czym, z dumnie uniesioną głową, odeszła.
- Gratuluję, Potter – powiedziała Lily – Ona ma rację,
jesteś żałosny. Chodź, Severusie.
Mil zamachała lewą ręką i po chwili zjawił się Błędny
Rycerz.
- Do Londynu, przed Dziurawy Kocioł, 3 razy.
- Razem będzie… 33 sykle – powiedział konduktor.
Dziewczyna podała odliczoną sumę i wsiedli. Zajęli miejsca
przy oknie. Po paru minutach znaleźli się pod Dziurawym Kotłem. Mało
rozmawiali. Przeszli przez bar, wyszli na podwórze. Stuknęli w cegłę i przeszli
do świata, w którym czuli się po prostu jak w domu. Ulica Pokątna jak zwykle
była zatłoczona. Całej trójce od razu pojaśniały miny.
- Wiecie co, mama mi dała pieniądze na nową miotłę. Moja
Zmiataczka ma już tyle lat, że nadaje się tylko do zamiatania podłogi –
powiedziała Mil, z radosną miną patrząc na wystawę Sklepu ze Profesjonalnym
Sprzętem do Quidditcha „Pod Miotłą”.
- Nie zachowuj się jak Potter – zganił ją Severus – On też
tylko gada o miotłach i quidditchu.
- Severusie, w te wakacje po raz pierwszy mówię o miotłach.
O quidditchu nie wspominałam, więc nie mów mi, że jestem taka sama jak ten
bubek. Poza tym Nimbus 1000 jest całkiem niezły i tani – uśmiechnęła się na
samą myśl o nowej miotle – No, ale na początek kupmy książki.
Przez kolejne 3 godziny chodzili po sklepach i kupowali książki
i inne potrzebne przybory. Kiedy kupili wszystko, czego potrzebowali, poszli do
Lodziarni na lody. Tam niestety spotkali Huncwotów.
Szczerze mówiąc.. Spodziewałam się tego po Mill. Ale rozdział fajny.
OdpowiedzUsuń