czwartek, 5 lipca 2012

IV Nocna przygoda

Chciałabym podziękować "Anonimowemu" za skomentowanie naszych postów. Każdy ma prawo komentować zarówno pozytywnie, jak i mniej pozytywnie. ;) Dlatego dziękuję. Na pewno z Rogaczem weźmiemy to pod uwagę. Ta notka jest napisana przez Rogaczysko, a ja je tylko sprawdziłam i skorygowałam błędy. ;) ~Łapa

- Goblinowy miecz. - Wypowiedzieli równo hasło, na co obraz z Grubą Damą (nieco niezadowoloną z powodu, że ktoś ją budzi) się otworzył i ukazał im ciemny korytarz.
Wybiegli przed siebie, nawet nie próbując tłumiąc głośnych kroków. Co chwilę musieli przystawać by zasłonić czyjąś stopę.
Oddechy były szybkie i nierówne.
- Ej, gdzie tak właściwie idziemy? - Zapytał Remus. James i Syriusz wymienili rozbawione spojrzenia. Dobre pytanie.
- Na koniec świata i jeszcze dalej! - Wykrzyknął Potter, zanim ugryzł się w język. Zapomniał całkowicie, że nauczyciele tylko czyhają by kogoś przyłapać.
- Zamknij ryj, (przypis Łapy: nie sądzę, żeby Remus mówił tak... nieładnie w wieku 11 lat, ale ok, nie będę zmieniać, bo to Twoja notka, Rogaczu ;D) James. - Warknął Remus. - Nie chcę być ukarany.
- Bez ryzyka nie ma zabawy. - Syriusz poklepał go po ramieniu,mówiąc to nad wymiar głośno.
Tuż po tych słowach zobaczyli jakiś cień zbliżający się do nich.
- Oho, brawo. - Jęknął Peter.
- Za małe kształty jak na nauczyciela. - Oszacował Lupin. - To musi być uczeń, ale nie wykluczone, że nie naskarży.
- Dobra. Teraz się uciszmy i zobaczymy kto to taki. - Szepnął Syriusz. (przp Łapy: szybka zmiana tonu? ;D) Stali w miejscu dopóki osoba się wystarczająco nie przybliżyła.
Nawet z bliskiej odległości trudno było powiedzieć kto to. Czarna, długa peleryna z kapturem na głowie okrywała całe ciało. Ale chłopacy rozpoznali tłuste, ciemne włosy - Smarkerus.
- Jego chyba nie ma się co bać. - Parsknął do ucha Syriusza James.
- Kto tu jest? - Zapytał drżącym głosem Snape.
- Duuuuchy! - Zastraszył Syriusz.
- Dajcie spokój. - Mruknął Remus.
- Jasne. Duchów już się nie boję, bo widzę je na co dzień w Hogwarcie. - Burknął Smark.
- Do póki nie wiesz jak bardzo potworne być potraaafią! - Kontunuował Syriusz.
- Mhm...Taaa. - Snape obrócił się na pięcie i ruszył w przeciwną stronę.
- DEFODIO! (przyp. Łapy: takie zaklęcia?! Remus?! ;o) - Ryknął Remus, i zwrócił swoją różdżkę w stronę stóp Snape'a.
Podłoga zatrzeszczała pod nim i przewrócił się gdy jej kawałki odłupały się od gruntu.
- Jeszcze się spotkamy, Smarkerusie. - Zaśmiał się James i wraz z kolegami pobiegli by wrócić do dormitorium.
-Wiem kim jesteście! - Wrzasnął jeszcze za nimi Snape.
- Uh, niedobrze. - Zadrżał Peter.
- Raz kozie śmierć, Glizdogonie. - Zaśmiał się Syriusz.
- Ekhem...- Chrząknął Remus. - Chyba minęliśmy obraz z Grubą Damą.
- I o to właśnie chodzi. Co powiecie na świeże powietrze? - Zachichotał James.
- Mroooczny Las! - Zaproponował Łapa. (przyp. Łapy: ja rozumiem, że Syriusz był... naćpany (?) ale że aż tak?)
- CO?! Tam są bodajże... na przykład... wszystko co najbardziej złe! Nie możemy tam iść! - W oczach Petera pojawiły się iskierki strachu. W życiu by nie pozwolił na spotkanie z najgorszym.
- Ta, ta, ta, wielce straszne. Możesz zostać jeśli się boisz. - Żachnął się James. - Poradzimy sobie bez ciebie.
- Nie możemy tam iść bez żadnej opieki! - Zaprotestował nagle Lupin.Wolał już iść z nimi, znał przynajmniej trochę zaklęć.
- No więc opiekunko, idziesz z nami? - Zapytał Syriusz, jednocześnie ciągnąc go za nadgarstek.
Remus westchnął głośno i kiwnął niepewnie głową.Obiecywał sobie, że to był jego pierwszy i ostatni raz...
Wybiegli poprzez bramę. Nie musieli mówić żadnych zaklęć dających światło, ponieważ księżyc dokładnie oświetlał ścieżkę. Peter wzdrygał się za każdym razem gdy usłyszał jakiś szelest.
- Glizda, jeśli będziesz takim tchórzem to nigdy więcej cię nigdzie nie weźmiemy. - Warknął James.
Peter odpowiedział coś szybko i nie wyraźnie, ale nikt nie obchodził się jego słowami.
- Domek gajowego. - Powiedział Remus. - Podobno ma psa, który ma dobry węch. Lepiej omińmy tą chatkę.
Chłopcy kiwnęli głowami. Przed nimi ciągnął się gąszcz lasu. Nawet tam nie weszli, a już wyglądał przerażająco.
- T-to m..może zrezygnuję? - Peter niemalże oblał się łzami.
- Jasne. Ale nie damy ci peleryny niewidki. - Zgodził się James. (przyp. Łapy: szantaż? ;>)
- To zostaję. - Poddał się Glizdogon.
- Dobra Rogaczu, nie obijajmy się. Ruszajmy, Huncwoci! (przyp. Łapy: naćpany!) - Syriusz wepchnął się na przód i postanowił prowadzić drużynę, ale James się temu sprzeciwił:
- Hola, hola, Łapo! Nie przesadzaj! Ja byłem pierwszy! - Zepchnął go żartobliwie na bok.
- Nie możecie po prostu obydwaj być naszymi przewodnikami? - Westchnął Remus.
James i Syriusz zaśmiali się i przybili sobie, bez powodu, "piątkę".
Gdy stali już przy samym skraju lasu, zrzucili z siebie pelerynę niewidkę.
- To może być nieprzyjemna przygoda,moi drodzy. - Ostrzegał z rozbawieniem Rogacz. - Ale damy radę, prawda?
- Damy radę! - Zgodził się radośnie Łapa.
- A ja się obawiam... - Zaczął Remus.
- Nie ma czasu na obawy, Lunatyku. - Przerwał mu Syriusz.
Każdy z nich zrobił jeden, długi krok i takim o to sposobem znaleźli się w Zakazanym Lesie.

3 komentarze:

  1. Kocham twoje przypisy <3 ~Rogacz (znów ze swojego konta)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że się podobają. :P Po to są ~Łapa (ze swego prywatnego konta)

      Usuń
  2. Fajne ^^ Łapa ma tu mój charakter :)

    OdpowiedzUsuń